Zawisza Dolsk – Orły Plewiska 3:2 (1:1)

Zawisza Dolsk – Orły Plewiska 3:2 (1:1)

Przegraliśmy wczoraj wygrany mecz. Zagraliśmy najlepsze spotkanie w tym sezonie. Od początku gramy z rozmachem, płynnie, bez błędów, przy jednoczesnym szybkim odbiorze, czyli dokładnie tak, jak chciałem, żeby to wyglądało. Już w 3 minucie mamy dobrą okazję do strzelenia bramki, ale Maciej w sytuacji sam na sam z bramkarzem przenosi piłkę nad bramką, a mógł jeszcze podawać do znakomicie ustawionego Rafała. W 7 minucie wychodzimy na prowadzenie. Rzut wolny z 30 metra, gdzie bardzo mądrze zachowuje się Hubert, nie czekając na gwizdek sędziego, zagrywa szybko w pole karne do Macieja, który kieruję piłkę do bramki zaskoczonych gospodarzy. W 10 minucie powinniśmy prowadzić już 2:0, ale Rafał, który wcześniej sam wypracował sobie idealną pozycję strzela wprost w bramkarza. Wówczas Zawisza przeprowadza jedyną w tym meczu kontrę, zakończoną na nasze szczęście niecelnym strzałem do pustej bramki. Zresztą jedynym pomysłem na ich grę, było zagranie na lagę do przodu, tak przez pełne 90 minut. Do 30 minuty mieliśmy kolejne dwie okazje, ale bardzo dobre strzały Hubert i Rafała broni doskonale dysponowany tego dnia bramkarz Zawiszy. W 35 minucie tracimy pierwszą bramkę. Zagranie na lagę w pole karne, naszemu bramkarzowi piłka przelatuje przez ręce i zawodnik miejscowych z linii bramkowej wpycha ją do naszej siatki. 1:1. Po 5 minutach jest powtórka z rozrywki, ale tym razem czujny jest Palnik, który wybija piłkę z linii bramkowej. W ostatnich 10 minutach tworzymy kolejne akcje zakończone strzałem, ale żaden z naszych zawodników nie może pokonać fantastycznie grającego bramkarza gospodarzy a strzelali Rafał, Hubert, Maciej czy też przewrotką Bartek. W ten sposób pierwszą połowę kończymy wynikiem 1:1, pomimo, że powinniśmy wygrywać co najmniej 5:1.

 

Bardzo dobrze rozpoczynamy drugą połowę meczu. 7 minut po jej rozpoczęciu mamy rzut wolny z 20 metra. Wykonawcą jest Hubert, który strzela w samo okienko bramki rywala, ale tam mimo wszystko zdołał interweniować bramkarz miejscowych, była to jednak na tyle trudna parada, że piłka spada przed linię bramkową a tam najszybszy jest Rafał i w ten sposób wychodzimy na prowadzenie 2:1. Od tego momentu prowadzimy ładną, spokojną grę, nie pozwalając gospodarzom na zbyt wiele a raz po raz kreując sobie dobre sytuacje do podwyższenia wyniku. W 70 minucie jedna z nielicznych i wydawało by się niegroźna akcja gospodarzy. Piłka została kulnięta w stronę naszej bramki (bo trudno to było by nazwać strzałem), gdy wszyscy oczekiwali, że nasz bramkarz złapie piłkę w ręce i rozpocznie grę od bramki, okazało się, że go tam nie ma. Nie zauważyłem jak i kiedy on to zrobił, ale w momencie jak piłka kulała się do naszej pustej bramki, nasz goalkeeper był za linią końcową boiska od zewnętrznej strony bramki, zawinięty w boczną siatkę wijąc się przy tym jak węgorz.  Wszystkim wtedy nieco opadły skrzydła i zaczęliśmy grać trochę gorzej, co nie znaczy, że źle. Trudniej jednak przychodziło nam kreowanie sytuacji strzeleckich i raz po raz zaczęliśmy również grać dłuższym podaniem, podobnie do gospodarzy. Pod koniec spotkania zawodnicy dostają jeszcze w prezencie rzut karny, który kończą celnym strzałem. Mecz zatem kończy się wynikiem 3:2 dla gospodarzy, kompletnie nie zasłużonym.